Jak nie zrobić sobie krzywdy, czyli BHP w warsztacie majsterkowicza

Jeśli wydawało się Wam, że zawarte w 5 częściach Oszukać przeznaczenie sposoby na wyrządzanie krzywdy to filmowa fikcja, to proponuję, abyście pooglądali filmy z urazami w warsztatach. One też wydają się niewiarygodne. I dla odmiany – są prawdziwe.

Jak narazić się marynarzowi.

Każda grupa zawodowa ma jakieś swoje przesądy. Najlepszym sposobem, aby dostać w twarz od rosłego marynarza jest odpalić w jego obecności papierosa od świeczki. A jeśli chcecie podpaść stolarzowi, zażartujcie w jego obecności nt. zamawiania 5 piw dwoma palcami. Albo zacznijcie się zastanawiać na głos, co będzie, jeśli utniecie sobie palca. Ale prawda jest taka, że to nie przesądy nas kaleczą, uszkadzają, albo w ekstremalnych przypadkach pozbawiają nas życia. Zazwyczaj robimy to sobie sami.

 

Drzazgi, smar i „komfort”

Jednym z najczęściej popełnianych podczas pracy z elektronarzędziami błędów, jest używanie rękawic ochronnych. Przyznaję, że często sam tak robiłem – i o ile w pewnych pracach rękawice nie są niczym złym, to często mogą zrobić nam krzywdę. Oczywiście, argumenty za tym, żeby je nosić są dość rozsądne: unikniemy bolesnego kontaktu z drzazgami, brudu za paznokciami i odcisków. Ale potencjalne konsekwencje mogą być dużo poważniejsze. Nawet najlepiej przylegająca do dłoni rękawica może zostać wciągnięta przez obracające się części maszyn. Pół biedy, jeśli wirujące wrzeciono zerwie nam rękawicę i poobija dłoń. Gorzej, jeśli połamie nam kości. Zakładając rękawicę tłumimy jednocześnie jeden z najważniejszych zmysłów – dotyk. Trudno nam manipulować materiałem podczas jego obróbki i dokładnie do wyczuć. Kiedy noszenie rękawic jest wskazane? Przy prostych pracach, podczas przenoszenia ciężkich materiałów bądź wykonywaniu drobnych napraw przy aucie. Chronimy wówczas dłonie przed przygnieceniem, zmiażdżeniem, albo brudem – takie zastosowanie rękawic jest ok.

Maski ochronne i nauszniki

Nawet w przydomowym, niewielkim warsztacie, trudno uniknąć dwóch czynników o zgubnym wpływie na nasze zdrowie. Są to pył i hałas. Stosunek do pyłów w naszym społeczeństwie jest dla mnie kompletnie niezrozumiały – najmocniej zastanawiam się nad tym, kiedy spacerując wzdłuż ruchliwej ulicy widzę biegaczy. Z jednej strony dbają o zdrowie i kondycję, z drugiej – fundują sobie każdego dnia dawkę rakotwórczych spalin. Z pyłem w warsztacie jest podobnie – nawet niewielki ilości takiego pyłu, w szczególności pochodzącego z drewna drzew liściastych może podrażniać śluzówkę, a także prowadzić do podrażnienia płuc i oskrzeli. W najlepszym wypadku po kilkugodzinnej pracy w garażu wasz nos wypełnią czarne kozy. W najgorszym – po kilkunastu latach pracy w takim środowisku, bez zabezpieczenia, ściągniecie na siebie poważną chorobę.

Hałas jest równie dużym zagrożeniem – w dużych dawkach może, co jest oczywiste, zniszczyć zmysł słuchu, ale wystawianie się na ciągłą ekspozycję, odczuwalnego, choć nie bolesnego hałasu, może doprowadzić nas do schorzeń neurologicznych. Jak sobie z tym radzić i ile to kosztuje? Kilkanaście do kilkudziesięciu złotych. Tyle kosztują podstawowe ochronniki słuchu i jednorazowe maski. Jak dobrać nauszniki? Do przydomowego majsterkowania wystarczą zwyczajne, proste i niedrogie – chodzi o to, żeby odseparować się od głośnego otoczenia. W pracy zawodowej powinno się dobierać je w zależności od poziomu hałasu w miejscu pracy. Zbyt mocno tłumiące nie są dobre, bo odcinają pracownika od otoczenia (sygnalizacje, alarmy, etc).

 

Spodnie, bluzy i buty

Mój dziadek miał kilka zestawów ubrań, wśród których najważniejsze było tzw. „ubranie na niedzielę” oraz „ubranie do szopy”. To pierwsze zawsze było nieskazitelne, a to drugie… wygodne.
Robocza kapota miała kilka kieszeni, w których mieściły się wszystkie potrzebne rzeczy. Ubranie robocze do okazjonalnej pracy w garażu może wydawać się fanaberią, ale… dzinsy nie mają zazwyczaj tylu wygodnych kieszeni na ołówek, miarę i telefon. Nie są tak wygodne jak dżinsy i nie mają wzmacnianych szwów. A t-shirt? Ok, sprawdzi się przy majsterkowaniu. Do czasu, aż oblejemy go farbą, albo pobrudzimy klejem. Bluzy robocze mają standardowo ściągacze w rękawach, więc mamy pewność, że luźny fragment ubrania nie zostanie wciągnięty przez maszynę.

 

A co z butami? Jeśli mam ochotę na kino akcji, odpalam sobie youtuba i szukam prostych, amatorskich filmów tworzonych przez majsterkowiczów. I w pojedynczych scenach wypatruję japonek, sandałów i klapek. I często je tam odnajduję. Większość materiałów, których używamy w naszych projektach to stosunkowo ciężkie formatki płyt, albo drewno. Upadek takiego materiału na naszą stopę może nawet doprowadzić do zmiażdżenia palca. Solidne buty przydają się także wówczas, gdy pracujemy z drewnem z rozbiórki – deskami pełnymi gwoździ. Buty robocze mają dwa zasadnicze elementy, które chronią nas przed urazami – stalowy podnosek i grubą, odporną na przebicia podeszwę. I to zazwyczaj nam wystarczy. Dzisiejsze modele takich butów BHP to nie są toporne, ciężkie trzewiki. Bez problemu kupimy sandały, albo buty o wyglądzie zbliżonym do butów sportowych.

 

Czym jest Akademia? To cykl poświęcony majsterkowaniu. Będę w nim opowiadał o narzędziach, projektach i własnych doświadczeniach.
Podzielę się z Wami swoimi patentami – autorskimi, albo podpatrzonymi u bardziej doświadczonych.
Materiały z cyklu Akademia Pana Fleksa będą ukazywały się raz w tygodniu. Patronem cyklu jest Dedra.

Znasz poprzednie teksty cyklu? Jeśli nie, nic straconego – poniżej znajdziesz listę i linki:

error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram