Do warsztatu Pana Fleksa zawitały nowości – bo w końcu doszedł do wniosku, że dla podręcznego kompresora znajdzie w przydomowym warsztacie sporo zastosowań. Od pompowania kół w rowerze, poprzez czyszczenie narzędzi, na korzystaniu z pneumatycznych sztyfciarek i pistoletów do malowania kończąc. Pan Fleks nie byłby jednak sobą, gdyby kupił pierwszy lepszy kompresor. Zakup poprzedziły długie i żmudne poszukiwania, bo wymagania Fleks miał także dość szczegółowo określone. Oto ich podsumowanie.
Świat pneumatycznych narzędzi jest tak bogaty, pasjonujący i ciekawy, jak wakacje w Mielnie. I podobnie jak wakacje zaczynają się na przystanku z którego odjeżdżają busy nad morze, tak przygoda z pneumatyką musi rozpocząć się od zakupu kompresora. W sklepach i sieci jest ich mnóstwo – kompresory olejowe, kompresory bezolejowe, jedno- i dwucylindrowe, etc.Jak wybrać najodpowiedniejszy?
|
Kompresory bezolejowe są całkowicie bezobsługowe, ale posiadają kilka cech, które mogą je zdyskwalifikować. |
W przypadku Pana Fleksa, „przedzakupowe” założenia były właściwie proste:
- nie powinien zajmować zbyt wiele miejsca,
- powinien być zasilany napięciem 230V,
- kompresor nie musi mieć dużego zbiornika,
- powinien być maksymalnie cichy.
O ile nie jest trudno znaleźć model, który spełnia pierwsze trzy kryteria, o tyle znalezienie cichego kompresora jest dużo bardziej ambitnym zadaniem. A jeśli już nam się to uda, musimy pamiętać, że jego koszt będzie wyższy od podstawowych, tanich modeli.
|
Kompresory marki Bambi – ultraciche i maksymalnie drogie. W 99% procetach przypadków znacznie poza możliwościami finansowymi majsterkowiczów (zdjęcie pochodzi ze strony http://www.evacryldental.com) |
Tradycyjne kompresory tłokowe generują hałas rzędu 95-100dB. Dla porównania odkurzacz generuje około 50-80dB, kosiarka do trawy około 110 dB, a granica bólu to około 120 dB. Prezentowany na zdjęciu powyżej Bambi jest cichy, bo wytwarza około 50dB. Należało zatem znaleźć coś pomiędzy – coś, co nie rujnując kieszeni zapewni przyzwoite parametry pracy i pozwoli pracować w niewielkim pomieszczeniu bez obawy o utratę słuchu. Pierwsza selekcja wykluczyła wszystkie marketowe wynalazki – hałasowały niemiłosiernie. Podczas jednej z prób odsłuchowych doradca w pewnym markecie tak się zdenerwował, że na pytanie, czy nie mają cichszych odpowiedział: Panie! Każdy kompresor hałasuje. Każdy ma powyżej 100dB. A jeśli ktoś mówi, że jest inaczej, to kłamie!
Pan Fleks jednak się nie poddawał. I trafił w ten sposób na amerykańską markę SENCO (szczegółowy opis w dalszej część tekstu):
|
Amerykanie… podobno robią najlepsze hamburgery, ale kompresory są rzekomo równie dobre. |
|
Maluch marki SENCO – cichutki, mały, ale niestety o zbyt małej pojemności… |
Kolejna sprawa to wybór pomiędzy wersją olejową, a bezolejową. Czym się różnią? W pierwszej wersji pompa sprężarki jest smarowana odpowiednim olejem. Taki olej powinniśmy regularnie wymieniać, a nie są to popularne specyfiki, lecz oleje dedykowane do kompresorów (np. takie, które się nie pienią). Smarowanie powoduje, że urządzenie posłuży nam dłużej, będziemy mogli intensywniej z niego korzystać. Kompresory bezolejowe to takie, w których smarowanie nie jest potrzebne. Tłoki są zazwyczaj wyposażone w pierścienie z tworzyw sztucznych, pompa pracuje ciszej, ale znacznie bardziej się grzeje, więc kompresor nie nadaje się do ciągłej pracy. Niektóre modele wyposażono w bezpieczniki odcinające motor w sytuacji, gdy pompa osiągnie zbyt wysoką temperaturę, ale nie jest to standard, więc wiele zależy od przytomności operatora.
|
Pompa w kompresorze bezolejowym dość mocno się grzeje. To skutek braku obecności w układzie czynnika chłodzącego. |
SENCO posiada w ofercie kompresory bezolejowe, bo na taki padł wybór, więc zwycięzca wydawał się być wyłoniony. Pan Fleks wynajął więc od żony auto, udał się do sklepu z odpowiednim zapasem gotówki, zobaczył i kupił. Po powrocie do domu i pobieżnych testach okazało się jednak, że niewielka pojemność zbiornika sprawia, że kompresor mógł wykonywać najprostsze zadania. Wersja o większej pojemności kosztowała około 900 PLN, a to już mocno wykraczało poza zdrowy rozsądek i założony budżet. No cóż – kompresor kupiony, więc nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Poniżej kilka zdań na temat pierwszego wyboru Pana Fleksa: Kompresor SENCO PC1010 (Mini).
|
SENCO odsłona pierwsza – mały, ładny, lekki… |
|
…do tego solidnie wykonany i poręczny. |
|
Pomimo, że brak jakiegokolwiek panelu z przyrządami razi, nie jest źle. |
|
Montaż na wysokim poziomie. Wszystkie rurki poprowadzone logicznie, materiały bardzo dobrej jakości, szczelność układu bardzo dobra. |
SENCO PC 1010 to jeden z mniejszych modeli w rodzinie amerykańskiego producenta. Posiada zbiornik o pojemności jednego galona, czyli niecałych 4 litrów. Kultura pracy na bardzo wysokim poziomie. Każdy, kto miał do czynienia wyłącznie z wielkimi sprężarkami doceni niecałe 70dB, jakie generuje sprężarka. Standardowe wyposażenie to dwa manometry (ciśnienie w zbiorniku i ciśnienie na wyjściu), regulator ciśnienia wyjściowego i szybkozłączka 1/4 cala do podłączenia węża.
|
Włącznik sprężarki – dość nietypowy, ale dobrze wyeksponowany. |
|
Tym pokrętłem ustawimy maksymalne ciśnienie na wyjściu kompresora. |
|
Zawór bezpieczeństwa. Możemy za jego pomocą szybko opróżnić zbiornik na powietrze. |
|
Szalenie ważny gadżet – korek spustowy w zbiorniku. W każdej butli gromadzi się woda. Zgodnie z zaleceniem producenta należy regularnie ją usuwać. |
|
Szybkozłączka do podłączania narzędzi. |
Przygoda z SENCO nie potrwała długo. Po próbach Pan Fleks doszedł do wniosku, że to był zbyt pochopny zakup. Oczywiście można sobie wmawiać, że podróż na wakacje w Fiacie 126p będzie komfortowa, podobnie jak posiadanie w warsztacie 4-ro litrowego kompresora. Co zrobić? Czas ponownie usiąść do komputera. Okazało się bowiem, że w dużo niższej cenie można znaleźć coś o porównywalnych parametrach, z dużo większym zbiornikiem, a do tego produkowane w Europie. Zanim jednak przejdziemy do kolejnego bohatera, kilka słów podsumowania. SENCO to całkiem przyjemny kompresorek. Wprawdzie pojemność butli dyskwalifikuje go w wielu zastosowaniach, ale jeśli ktoś chce urządzenia do przedmuchania naprawianego komputera, takiego, które nie zajmie dużo miejsca, może spokojnie wybierać z oferty Senco. Producent ma oczywiście w swojej ofercie także większe i mocniejsze urządzenia, niestety ich cena dość mocno wówczas wzrasta.
Poniżej kilka pomiarów – producenci niezbyt często prezentują te parametry, a szkoda.
- Czas nabijania zbiornika (od 0 do 8 Bar) – 164 sekundy
- Czas gotowości (po częściowym opróżnieniu zbiornika załącza się pompa. W Senco ma to miejsce przy ciśnieniu w butli na poziomie 6 Bar, Podany czas to taki, którego potrzeba, aby pompa napełniła zbiornik do wartości maksymalnej, czyli 8 Bar.) – około 50 sekund.
- Czas potrzebny na opróżnienie zbiornika (zasilanie kompresora odłączone, do wyjścia podpięty pistolet do przedmuchiwania i 10 metrowy wąż PE) – 25 sekund.
Zalety
- wysoka kultura pracy
- niewielka waga (dzięki zastosowaniu aluminiowego zbiornika)
- krótki czas potrzebny na gotowość do pracy
-
Wady
- cena (około 720 PLN za PC 1010 mini)
Wielkości zbiornika nie traktuję w kategoriach wady – można wybrać z oferty producenta większy baniak.
Dane techniczne kompresora (pobrane ze strony importera, firmy Ottenstein):
- moc silnika 0,5 kW
- max. ciśnienie 8,2 bar
- wydajność całkowita : 19,8 L/min
- gotowość do pracy (6,1-8,2 bar) 48 sek.
- obroty : 2850 obr/min
- ilość faz: 1-fazowy
- ilość cylindrów: 1-cylindrowy
- pojemność zbiornika: 3,8 L
- wymiary: 35,6 x 33 x 25,4 cm
- waga: 9 kg
Pora napisać o tym, co ostatecznie Pan Fleks wybrał. Kolejny weekend spędzony przed ekranem komputera zaowocował małym odkryciem. Jest jeszcze jeden producent „cichych” kompresorów, w całkiem znośnej cenie, z dużo większą butlą!
|
RAWL R-COMP-10L – czyli zwycięzca w konkursie na kompresor dla Pana Fleksa. |
|
Na pierwszy rzut oka kompresor przypomina plecak do podróży w czasie… |
|
a w rzeczywistości jest niewielki i praktyczny. |
RAWL R-COMP-10L to propozycja angielskiej firmy, lidera w segmencie techniki mocowań. Znacie zapewne markę Koelner – pod należącą do koncernu marką RAWL produkowane są właśnie, m.in. kompresory. Jest z nim jednak pewien problem – otóż w sieci brakuje informacji na temat tego modelu. Od dystrybutora dowiedziałem się, że chętnie kupują go gabinety stomatologiczne i uczelniane pracownie. Brakowało natomiast bardziej szczegółowych danych technicznych, jak chociażby czasu nabijania butli, etc. Uznałem, że to będzie misja – zaryzykuję, kupię i opiszę. Dla potomnych.
Czym RAWL różni się od SENCO? Po pierwsze ceną. Za wersję z 10-litrowym zbiornikiem zapłacimy około 60% ceny SENCO. R-COMP-10L generuje podobny hałas, czyli około 70dB. Jest równie kulturalny, co opisywany poprzednio. Na pokładzie znajdziemy podobne wyposażenie, co u konkurenta: dwa manometry, szybkozłączkę, regulator ciśnienia, ale w odróżnieniu od niego, wskaźniki i resztę elementów umieszczono na wygodnym panelu z przodu urządzenia:
|
Dużo wygodniej, niż u Senco – wszystko na jednym panelu, wyraźnie oznaczone i opisane. |
|
|
Kompresor wyposażono w zawór bezpieczeństwa, a także korek do osuszania zbiornika:
|
Osuszanie zbiornika to rzecz, o której powinniśmy pamiętać także w tym przypadku. Na plus – opis w języku polskim. W SENCO tego zabrakło. |
|
|
W kategorii wrażenia ogólnego RAWL wypada genialnie. Jak przeczytacie poniżej, jego parametry zwiększają bardzo spektrum zastosowań tego urządzenia. Przy pojemności na poziomie 10 litrów możemy pomyśleć o podłączeniu sztyfciarki. Dystrybutor nie wypowiedział się wprawdzie na ten temat, więc od czego jest Pan Fleks! W praktyce, po napełnieniu zbiornika, możemy wystrzelić około 50 sztyftów (30mm) i około 50 zszywek (25mm) – to ilości, przy których ponownie załącza się sprężarka. Gdybyśmy zechcieli opróżnić zbiornik, byłoby tych sztyftów znacznie więcej. Do testów użyłem sztyfciarki marki Mecafer, która działa ze sztyftami (max. długość to 32 mm) i zszywkami.
Kilka pomiarów praktycznych:
- Czas nabijania zbiornika (od 0 do 8 Bar) – 270 sekund
- Czas gotowości – około 90 sekund.
- Czas potrzebny na opróżnienie zbiornika (zasilanie kompresora odłączone, do wyjścia podpięty pistolet do przedmuchiwania i 10 metrowy wąż PE) – 50 sekund.
Po kliku tygodniach spędzonych z kompresorem „na warsztacie” stwierdzam, że na tę chwilę jest to optymalny wybór dla kogoś, kto szuka kompresora do niezbyt wymagających prac, za to cichego i wydajnego. Co więcej, jest to jeden z nielicznych modeli, z którego możemy korzystać bez obaw o utratę słuchu. Jeśli będziemy intensywnie przedmuchiwali narzędzia, liczmy się z tym, że sprężarka będzie załączać się często. O malowaniu przy tej pojemności można zapomnieć, chyba, że podepniemy do niego aerograf.
Parametry kompresora:
Zalety:
- wysoka kultura pracy
- krótki czas gotowości
- cena (można go kupić za około 550 PLN brutto)
Ocena Pana Fleksa
Ściągawka – na co zwracać uwagę wybierając kompresor?
- Pojemność butli – do przedmuchiwania narzędzi, pracy ze szyfciarką: od 10 do 24 litrów. Malowanie, piaskowanie, etc – minimum 50 litrów.
- Maksymalne ciśnienie robocze: 8 Barów. Przy pracy z pistoletem na wyjściu kompresora powinniśmy utrzymywać około 2-4 Barów. Sztyfciarka – około 4-7 Barów.
- Olejowy, czy bezolejowy? Częsta praca z narzędziami o dużym zapotrzebowaniu na powietrze, potrzeba częstego załączania sprężarki – olejowy (konieczne czynności obsługowe – wymiana i uzupełnianie oleju, etc). Mały, cichy kompresor do garażu, używany sporadycznie, taki, przy którym nie chcemy „grzebać” – bezolejowy.
Temat narzędzi pneumatycznych z pewnością powróci na łamy bloga. Ten system narzędzi jest naprawdę bardzo praktyczny – mam nadzieję, że uda mi się Was zarazić miłością do sprężonego powietrza 😉
PS Uprzedzając Wasze pytania – nie, nie mam wolnego kompresora do oddania 😉 SENCO wrócił na sklepową półkę 😉