Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto. Cz. 4 – wymiana filtra paliwa
Pomimo mojej miłości do Mazdy, przekonałem się ostatnio, że Japończycy w dalszym ciągu mszczą się za Hiroszimę…
Naprawy i czynności serwisowe przy aucie dzielą się na proste i trudne. Od paru dni jest jeszcze jedna kategoria – takie, które wymagają anielskiej cierpliwości i kanapek z mięsem.
Którego sobotniego wieczora postanowiłem wymienić filtr paliwa w mojej Maździe. Czynność tak banalna, że zastanawiałem się co zrobić z wolnym wieczorem. Niestety, okazało się, że w tym konkretnym przypadku mogłem zapomnieć o zimnym piwie i jakimś fajnym serialu, bo wymiana filtra zajęła mi… ponad dwie godziny… Ale po kolei.
Filtr paliwa – jak sama nazwa wskazuje – ma w aucie bardzo odpowiedzialną rolę. Zazwyczaj montuje się go w okolicach baku, w tylnej części auta. Mocuje go specjalna obejma. Są także dwa wężyki – biegnący od baku i dalej do układu wtryskowego. Z takim wyobrażeniem poszedłem tamtej pamiętnej soboty do garażu. W Maździe Japończycy postanowili rozwiązać tę kwestię inaczej i umieścili filtr na ścianie grodziowej silnika. Oczywiście ja wiem, że Japończycy mają bardzo drobne dłonie i zapewne większość z nich potrafi wejść pod maskę i ją za sobą zatrzasnąć, ale na Boga! My, Europejczycy, nawet jeśli nie żywimy się surowym mięsem niedźwiedzi polarnych, to dłonie mamy znacznie większe niż nawet wyrośnięty nawet Japończyk (co w tej sytuacji oznacza jakieś 1,54 cm).
Żeby dostać się do filtra w moim aucie musiałem:
- zdemontować akumulator,
- rozpiąć układ dolotowy i zdemontować przepustnicę
- rozpiąć wężyki od listwy wtryskiwaczy
- rozpiąć węże od nagrzewnicy
Pomijam już fakt, że w tym czasie mógłbym kręcić baby Wielkanocne dla całego osiedla. Pomimo, że operacja jest czasochłonna, to wymaga dłoni pianisty. Na drodze do filtra stoi, m.in. pompa hamulcowa i sztywne wężyki wpięte już do samego filtra. Wężyk doprowadzający paliwo do listwy wtryskowej to pół biedy – dostęp do niego jest od góry. Ale wężyk powrotny jest ukryty głęboko, a jego długość skutecznie uniemożliwia swobodne wyciągnięcie puszki filtra. Łatwo nie jest. Sam filtr jest zamocowany w taki sposób, że najlepiej wynająć do tej operacji krasnale. Po dobrej godzinie i 40 minutach w końcu mi się udało. Przy okazji wypryskałem połowę silnika i komory odrdzewiaczem. Bez tego byłoby ciężko.
Wykorzystując okazję, że mam wybebeszoną połowę osprzętu, postanowiłem wyczyścić przepustnicę. Przepustnica w silniku pełni rolę podobną do selekcjonera w nocnym klubie. Jeśli na przepustnicy zbierze się sadza i reszta syfu, to trochę tak, jakby na bramce postawić ostro nagrzmoconego selekcjonera. Niby działa, ale w silniku będzie Meksyk. Przepustnica nie będzie się otwierała do końca, co przełoży się na pracę motoru. Do czyszczenia tego elementu są dostępne specjalne środku. Ja kupiłem swój w hurtowni chemicznej. Taka puszka kosztuje około 20 złotych, a sam preparat możemy zaaplikować nawet do niewymontowanej przepustnicy.
Składanie całości było już znacznie prostsze. Do wymiany potrzebowałem jedynie klucza z grzechotką i wkrętaków. Kolejny raz okazało się, że moje zestawy są niezastąpione. Kolejny raz okazało się również, że do tej klasy auta, przy większości przypadków wystarcza zestaw kluczy nasadowych i wkrętaków.
Na co należy zwrócić uwagę przy wymianie filtra paliwa?
- kupuj części dedykowane do Twojego modelu auta i silnika
- filtr paliwa w większości przypadków jest kierunkowy. Czyli ma oznaczone wejście i wyjście. Montaż inny, niż kierunek zaznaczony na części, sprawi, że silnik nie będzie pracował.
- nowy filtr wymaga napełnienia paliwem. W autach z silnikiem benzynowym wystarczy kilka razy włączyć kluczyk w pozycję zapłonu (bez uruchamiania silnika). Pompa paliwa dostarczy wówczas odpowiednią ilość benzyny. W silnikach diesla wymiana filtra wiąże się z koniecznością odpowietrzenia układu i jest nieco bardziej skomplikowana.
- przy rozpiętych wężach układu paliwowego nie palimy oczywiście ćmików. Nie zapalamy również tealightów. Nawet o zapachu zielonego jabłuszka.
Co może pójść nie tak?
To jest zasadniczo bardzo prosta naprawa. Może się jednak okazać że przytrafi nam się coś, co w przy starych autach jest normalne – ukręcimy śrubę, uchwyt bądź mocowanie filtra przerdzewieje i rozpadnie nam się w rękach. W niektórych przypadkach możemy pomylić wężyki doprowadzające paliwo do listwy wtryskowej. To mało prawdopodobne, przynajmniej w mojej Maździe. Są różniej długości. W moim przypadku pojawił się nieco inny problem – przy demontażu przepustnicy uszkodziłem uszczelkę, która złamała się na dwie części.
Jeśli chcesz podzielić się swoją opowieścią o pracy nad starym autem, pisz i komentuj!
Już wkrótce kolejne teksty o mojej Maździe 323. Jeśli jesteś ciekaw moich przygód z Mazdą, zerknij do poprzednich wpisów:
Pierwszy tekst o przygodach z odnawianiem youngtimera znajdziesz tutaj: Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto
O walce z elektryką przeczytasz w tym tekście: Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto, cz. 2. Elektryka
Wymianę licznika opisałem tutaj: Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto. Cz. 3 – licznik z obrotomierzem, czyli Japończycy są jacyś dziwni