Zakrętak udarowy – twardziel do zadań specjalnych
Jeśli twoje bicepsy nie są tak okazałe jak mięśnie wysmarowanych oliwką dżentelmenów prężących się na zlotach kulturystów, a ty sam nie masz ochoty spędzać popołudnia wśród gładko ogolonych kolegów, kup sobie wkrętak udarowy. Odwali za ciebie najcięższą robotę, a dodatkowo nie będzie ściemniał, że jego BMW V6 pali po mieście piątkę bezołowiowej.
W ostatnich latach w branży narzędziowej nastąpiła mała rewolucja. Producenci aut chwalą się tzw. downsizingiem i pakują do dużych limuzyn silniki o symbolicznej pojemności, więc kwestią czasu było to, kiedy podobną ścieżkę wybiorą producenci elektronarzędzi. O ile jednak prawdziwą wiochą jest kupno nowego Forda Modeo z motorem o pojemności 1 litra, o tyle zakup małego wkrętarka udarowego zasilanego symbolicznym 10,8V nie jest aż tak bardzo szalonym pomysłem.
Po co komu takie maluchy i co dokładnie potrafią zrobić? Są prace, które wymagają sporej krzepy. Zazwyczaj wyręcza nas w tym narzędzie, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, żeby montaż płyt G-K wykonywać za pomocą śrubokręta. Ale zdarzają się sytuację, gdy klasyczna wkrętarka nie daje rady. Kiedy? A, na przykład wtedy, gdy montujemy podłogę z twardego gatunku drewna. Albo wykonujemy konstrukcje z grubej sklejki i chcemy całość poskręcać bez uprzedniego nawiercania. Amerykanie odkryli wkrętaki udarowe wieki temu, a u nas – jak to zwykle bywa – zakup takiego narzędzia wydaje się srogą fanaberią.
Zakrętak działa w dość prosty sposób. Posiada mechanizm udarowy, który powoduje że końcówka, oprócz obracania się, wykonuje ruchy posuwisto-zwrotne. Wkręt się obraca i zagłębia w materiał, a dodatkowo jest niejako popychany poprzez mechanizm udarowy. W praktyce, przy podobnej wielkości maszyny, takim samym zasilaniu (napięcie i pojemność akumulatora) praca jest bardziej wydajna, a ilość wkrętów na jednym ładowaniu – wyraźnie większa. Co jednak bardziej istotne – podobna praca zwyczajną wkrętarką i wkrętakiem udarowym w tym drugim przypadku zdecydowanie mniej męczy rękę. Nie musimy bowiem dociskać narzędzia do materiału, bo robi to za nas mechanizm udarowy. A ręce powinniśmy raczej oszczędzać.
Dzisiejsza oferta podobnych narzędzi jest bardzo bogata. Oprócz maluchów na 10.8V kupimy też większe wersje. Moment obrotowy takich narzędzi sięga kilkuset Nm przy zasilaniu napięciem 18V. Dla porównania – typowa wiertarko-wkrętarka średniej klasy dysponuje momentem na poziomie 30-40Nm.
W pracach stolarskich najlepiej sprawdzają się narzędzia z gniazdem na HEXa. Ale pasjonaci grzebania przy aucie także znajdą coś dla siebie. Na rynku są bowiem dostępne narzędzia z uchytem 1/2 cala, do którego pasują nasadki sześciokątne. Miałem kiedyś okazję testować podobną wkrętarkę (zdjęcie powyżej). Demontaż kół w aucie to bajka. Z uwagi na spore momenty do pracy z zakrętakami powinniśmy używać dedykowanych bitów i nasadek. Zwykłe bity są zbyt kruche i mało odporne na siły ścinające, przez co bardzo szybko się zużywają, albo niszczą.
Do czego nie nadają się zakrętaki? Ogólnie rzecz biorąc do prac, które wymagają precyzji. Nie ma w nich możliwości regulacji momentu obrotowego, poza nielicznymi wyjątkami, ale jest to regulacja stopniowa.
Swój egzemplarz kupiłem w zestawie z wkrętarką i przyznam szczerze, że przekonałem się do niego dopiero po jakimś czasie. Nie wyobrażam sobie jednak teraz, np. skręcania korpusów z płyty w inny sposób. Na deser krótkie porównanie dwóch narzędzi. Do pojedynku stają Metabo Power Impact i Bosch GDR 10,8 Li.