Regał łazienkowy, czyli jak radzić sobie bez Domino

Mam w życiu pewne zasady. Auto tankuję zawsze za 65 złotych. Kiedy robię kanapkę, to pomidora układam na wędlinie. Nigdy odwrotnie. Jadąc windą zawsze wysiadam na parterze, a do garażu idę schodami. No i nigdy nie kupię sobie Domino Festoola, bo to bez sensu.

Ile razy zdarzyło się Wam odpuścić jakiś projekt, bo byliście przekonani, że bez specjalistycznych narzędzi nie dacie sobie rady? Było tego trochę, prawda? Byłbym kłamczuchem, gdybym powiedział, że radzę sobie w warsztacie głównie przy pomocy wkrętarki i ręcznej piły. Staram się mieć pod ręką te bardziej i mniej potrzebne narzędzia. Ale są sprzęty, których nigdy sobie nie kupię. Bo uważam, że to bez sensu. I radzę sobie bez nich. Oto przykład projektu, do którego zabierałem się jak pies do jeża. Odpuszczałem wiele razy, bo nie miałem na niego pomysłu. Aż w końcu mnie olśniło. I zrobiłem go przy pomocy wiertarki i ukośnicy. Oto regał łazienkowy.

IMGP1768
Pani Fleksowa od dłuższego czasu zgłaszała potrzebę wstawienia do łazienki czegoś, co pomogłoby uporządkować kosmetyki i inne cuda, które zazwyczaj można znaleźć łazience. Zabierałem się do tego dość długo. Ładnych kilka miesięcy. Zawsze powtarzam, że jeśli obiecam, że coś zrobię, to to zrobię. Naprawdę nie trzeba mi przypominać co pół roku. Kiedy przyszedł dzień, że moja ulubiona literatura toaletowa, Auto Świat, zaczęła niebezpiecznie piętrzyć się na podłodze, uznałem, że to najwyższy czas. Doczytałem test długodystansowy VW Golfa siedemdziesiątej generacji, który pomimo, że najmniejszy i najdroższy, jak zwykle wygrał z resztą moto-świata i poszedłem do garażu.

Najpierw pociąłem na równe odcinki kantówkę 40×40 mm, korzystając ze swojego pomocnika do precyzyjnego cięcia na ukośnicy, kolejny raz wzdychając nad własnym geniuszem, którym pchnął mnie do jego stworzenia. Miałem także zabunkrowane zapasy listew 10x40mm, które zostawały mi po cięciu odpadów (zawsze skrzętnie je zbierałem, bo wiedziałem, że po przestruganiu do czegoś mi się przydadzą).

IMGP1718
Potem przyszedł czas na najbardziej skomplikowaną część projektu. Musiałem jakoś połączyć elementy mojego stoliko-regału. Kłopot polegał na tym, że nogi miały 40mm. Najlepsze do takich zadań jest Domino. Ale 2000 złotych, nawet przy mojej taktyce dopuszczającej kupno (od czasu do czasu) droższych narzędzi, to była sroga przesada. Za dwa tysiące miałbym taki zapas Auto Świata i papieru toaletowego, że gdybym kończył posiedzenie, okazałoby się, że konflikt dotyczący Trybunał Konstytucyjny dawno jest już zażegnany. Wyszperałem więc kawałki sklejki i zrobiłem sobie jiga. Takich prostych jigów zrobiłem już tyle, że gdyby każdy z nich był moim dzieckiem, to z samego programu 500+ miałbym tyle kasy, co pracujący przez 3 dni w tygodniu górnik. Czyli od groma.

IMGP1755
Powierciłem ochoczo wszystkie elementy, wciąż zastanawiając się jak to jest, że niemal w każdym teście publikowanym przez Auto Świat wygrywa Skoda lub VW. Następnie wkleiłem kołki i czekałem, aż klej zwiąże.

IMGP1759
IMGP1757
IMGP1758

Te wąskie listwy, z których chciałem zrobić półki, załamałem frezem z łożyskiem.

IMGP1764

Do sklejenia całości użyłem kleju D3 – pamiętajcie, że przy meblach łazienkowych to jest minimum. Zwykły klej wikolowy się nie sprawdzi w takim środowisku. Po wstępnym złożeniu, bez klejenia, okazało się, że wszystkie części zgrywają się na „zero”, a jig, którego wykonanie zajęło 10 minut, okazał się bardzo dokładny i być może przyda się jeszcze w przyszłości.

IMGP1761
Przed ostatecznym montażem pomalowałem wszystkie elementy. Nogi na biało, blat i półki zabejcowałem na jasny dąb.

dav

Półki zamontowałem przy użyciu sztyftów. Takich specjalnych, bez łebków, o średnicy zaledwie 0,6mm. Są idealne do rzeczy, które pozostają na widoku. Niczego nie trzeba później szpachlować, a montować można wykończone (pobejcowane, polakierowane) elementy. Do strzelania takimi sztyftami służy specjalna sztyfciarka. Kosztuje więcej, niż najtańsze combo, ale jest warte swojej ceny. Póki co nie będę się nad nią rozwodził. Przygotuję wkrótce krótkie podsumowanie mojej warsztatowej pneumatyki.

IMGP1765

IMGP1766
Jedyne wkręty, jakich użyłem przy tym projekcie, a muszę o nich wspomnieć, bo było ich aż osiem, służyły do zamocowania blatu.

IMGP1767
Swoją drogą to właśnie wspomniane kątowniki uświadomiły mi swego czasu, jak wielkim jestem durniem. Otóż kupowałem je w Castoramie. Wychodząc z założenia, że jak do jednego mebla wykorzystuję 4 sztuki, a takie meble robię raz na dwa lata, to niecała złotówka za sztukę jest fajną ceną. Coś mnie jednak tknęło, sprawdziłem na szybko, że takie kątowniki można kupić też na allegro. Za 1,65 złotego /10 sztuk. W tym momencie hasło „nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen” wydało mi się jeszcze bardziej absurdalne, niż testy w Auto Świecie. Zamówiłem trochę żelastwa u jednego sprzedawcy. Za 40 zawiasów, kątowniki i przesyłkę zapłaciłem 28 złotych.

dav

Wracając do mebla. Całość zaolejowałem. Powinien wytrwać nawet w tak nieprzyjaznym środowisku.

dav

dav

Regalik stoi, Fleksowa zadowolona, gazetki leżą ładnie i puchną od testów VW. A ja nadal nie mam Domino. Bo jest bez sensu.

error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram