Nie daj się… wkręcić, czyli jak wybierać mądrze pierwsze narzędzia
Co znajdziesz w artykule?
Życie jest pełne pokus. A pokusy mają to do siebie, że często niosą za sobą całą masę konsekwencji. Niekiedy bolesnych.
Zakupy ostre jak sos do burgera.
Jak chociażby burger ze zbyt dużą ilością ostrego sosu, który nie daje o sobie zapomnieć jeszcze następnego dnia. Jeśli Twoim jedynym hobby jest majsterkowanie, a burgerów i kebabów unikasz jak – nomen omen – ognia, nie myśl, że jesteś bezpieczny. Bo wystarczy, że dopadnie cię pokusa kupna wkrętarki. Jesteś gotowy, żeby zmierzyć się z jej wyborem?
Fleks Senior, regał na książki i wiertarka udarowa
Kiedy wraz z Fleksem Seniorem budowałem 20 lat temu mój pierwszy regał na książki, pamiętam, że głównym wyposażeniem naszego warsztatu (mieścił się w małej szafce w przedpokoju) była prosta i tania wiertarka udarowa. Pełniła wiele funkcji. Oprócz wiercenia otworów, jej głównym zadaniem przy naszym projekcie było wkręcanie. I to były piękne czasy, bo jeśli sobie teraz przypominam, jak trudno było wkręcić za jej pomocą , a jednocześnie, jak wiele spokoju zachowywałem przy tej czynności, to sam się sobie dziwię.
Halo? NRD? Macie jakieś wkrętarki?
W poprzednim tekście z Akademii wspominałem sobie stare czasy. I kolejny raz jestem pełen podziwu, jak w ciągu 10-15 lat zmienił się rynek elektronarzędzi. Zdajesz sobie sprawę, że aby dzisiaj wyposażyć swój warsztat majsterkowicza, wystarczy ci kilka stówek? A jeśli masz 1000-1500 złotych, to jesteś już naprawdę kimś? No dobrze, ale co zrobić, jeśli pełen nadziei zaglądasz na grupę dla majsterkowiczów z gotowym pomysłem i po chwili dostajesz z otwartej dłoni prosto w twarz tekstem, że jak nie masz na festoola, to tak, jakbyś nie istniał? Co tak naprawdę potrzebne jest domowemu majsterkowiczowi?
Akumulatory, pojemność i napięcie
Kiedy szukasz narzędzia dla siebie, to jakieś 6-7 na 10, które będziesz oglądał, będzie zasilane akumulatorem litowo-jonowym. To technologia, która pomimo, że jest stosunkowo młoda, zdobyła sobie uznanie użytkowników, a co ważne dla nas – majsterkowiczów – bardzo mocno potaniała. Czym różni się akumulator litowo-jonowy od innych? Przed bardzo długi czas zasilanie narzędzi było podzielone pomiędzy technologię niklowo-kadmową (Ni-Cd) i niklowo-wodorkową (Ni-Mh). Bardziej popularna była ta pierwsza. Ale oprócz licznych zalet miała jedną wadę – akumulatory cierpiały na przypadłość o wdzięcznej nazwie „efekt pamięci”. Wada polegała na tym, że nierozładowany do zera akumulator, który był doładowywany, w pewnym momencie „uznawał”, że ma o wiele niższą pojemność. To tak, jakby twój kumpel o wzroście 165cm uznał pewnego dnia, że trafi do NBA tylko dlatego, że grał w grę na konsoli. Z uwagi na zawartość szkodliwych pierwiastków i unijne regulacje akumulatory Ni-Cd wyszły z użycia. A ich miejsce zajęły akumulatory Li-Ion. Największe zalety tych drugich to: mniejsza waga przy podobnej pojemności (ma to związek z tzw. gęstością energii), brak „efektu pamięci”, także minimalny efekt samorozładowania. Co znaczy, że nawet majsterkowicz, który kupi wkrętarkę li-ion i będzie jej używał raz do roku, nie będzie musiał pamiętać, aby naładować narzędzie dzień wcześniej.
Silnik – przekładnia, czyli MOOOOOOC
W odróżnieniu od narzędzi zasilanych z sieci, producenci akumulatorówek nie podają mocy. I to nie dlatego, że każda jest RollsRoyce’m i ma „wystarczającą moc”. Stąd kłopot, aby przełożyć określone parametry wkrętarki na podobne w narzędziu z kablem sieciowym. Na forach internetowych spotkasz się często z poglądem, że minimum do domu to wkrętarka o napięciu 18V. I jest to niestety bzdura, pomimo, że powielana tak często, że nosi znamiona prawdy objawionej. To trochę tak, jakby każdemu, kto chce kupić auto, doradzać, że minimum mocy to 150 KM. Bez względu na fakt, czy mówimy o małym aucie do miasta, większej limuzynie, czy wozie na tor.
Napięcie zasilania jest oczywiście ważne, ale bardziej istotnym parametrem wkrętarek jest ich moment obrotowy, a na ten duży wpływ ma przekładnia. Sytuacja, w której wkrętarka zasilania 12V ma wysoki moment jest zatem całkiem naturalna. Co dokładnie oznacza dana wartość momentu obrotowego? Nie ma tak naprawdę prostego przelicznika. Z doświadczenia podpowiem ci jednak, że do domu w zupełności wystarczy ci narzędzie o momencie na poziomie 20-30Nm. Do skręcania mebli wystarczy w zupełności, do wiercenia i wkręcania także. Przy najbliższej okazji pokażę ci jak radzą sobie z wkręcaniem różne maszyny. A co z napięciem? 10,8, 12, a może 18V? Najmniejsze wkrętarki są zazwyczaj lekkie i poręczne. Czyli idealne do większości zastosowań. 18-tkę weź wtedy, gdy planujesz jakieś poważniejsze prace – budujesz altankę na działce, albo inne konstrukcje.
Silnik – szczotkowy, czy bezszczotkowy?
Jest jeszcze jedna, mała rewolucja, którą obserwujemy w ostatnich latach. To masowe zastępowanie silników szczotkowych – bezszczotkowymi. O co dokładnie chodzi? Klasyczny silnik, który można spotkać w elektronarzędziach działa w taki sposób, że napięcie trafia na komutator umieszczony na ruchomym wirniku z nawiniętym uzwojeniem, poprzez szczotki węglowe. Takie rozwiązanie jest bardzo tanie, stosunkowo niezawodne i skuteczne. W silniku bezszczotkowym zasilane są nieruchome cewki. Mniejsze tarcie to większa sprawność urządzenia, możliwość miniaturyzacji silnika i wyeliminowanie elementów, które mogą się zużyć. Kiedyś narzędzia bezszczotkowe kosztowały krocie. Dzisiaj możesz je mieć za 500-700 złotych. Warto je kupić? Jeśli masz na to odpowiedni budżet – oczywiście. Ale nie będziesz dzięki temu szczęśliwszy, pod warunkiem, że nadal jesteś majsterkowiczem i używasz narzędzi hobbystycznie.
Czym jest Akademia?
To cykl poświęcony majsterkowaniu. Będę w nim opowiadał o narzędziach, projektach i własnych doświadczeniach.Podzielę się z Wami swoimi patentami – autorskimi, albo podpatrzonymi u bardziej doświadczonych. Patronem cyklu jest Dedra.
Znasz poprzednie teksty cyklu? Jeśli nie, nic straconego – poniżej znajdziesz listę i linki:
- Niezbędnik majsterkowicza – czego potrzebujesz, żeby zacząć? – to tekst o tym, że aby zacząć, nie trzeba być milionerem.