Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto, cz. 2. Elektryka

Stare samochody mają to do siebie, że się sypią. Niektóre mniej, inne bardziej. Pomimo, że moja Mazda 323 jest w stosunkowo dobrej kondycji, a rdzy jakoś specjalnie nie smakuje, po kilkudziesięciu latach pojawiają się niedomagania instalacji elektrycznej.

WP_20150104_015
Chyba nie bez powodu zwykło się mówić, że współczesne auta nie dożyją tak sędziwego wieku, jak te sprzeda dwóch, trzech dekad. Nie ma w nich wiele elektroniki, która z wiekiem staje się coraz bardziej kapryśna. Kierowcę dzieli w nich od silnika jedynie pedał. Przepustnicę otwiera linka, a po drodze nie ma żadnej elektroniki, która stara się być mądrzejsza od ciebie i każe motorowi przyspieszać po chwili. Nie ma zbyt wielu rzeczy, które się psują. Komputery sterujące pracą silnika, czujniki – na nie wszystkie czeka wredna ruda, podła wilgoć i inne niekorzystne czynniki. W mojej Maździe wiele rzeczy opiera się czasowi, chociaż jednym z wyjątków jest instalacja elektryczna. Utlenione końcówki wiązek, przegrzane kostki i zaśniedziałe krańcówki.

Pierwszą rzeczą, za jaką zabrałem się po kupnie Mazdy, było oświetlenie. Nie działały światła przeciwmgielne oraz oświetlenie tablicy rejestracyjnej. A w związku z tym, że auto kupiłem w listopadzie, a ciemno robiło się już po 16-tej, nie miałem wyjścia. Lampki poddały się po chwili, spryskane obficie odrdzewiaczem. Na szczęście były przykręcone zwykłymi wkrętami z nacięciem PH, więc do ich demontażu wystarcza zwykły zestaw wkrętaków.

WP_20150301_015
Jako, że z natury jestem optymistą, a research na allegro nie przyniósł satysfakcjonujących wyników, postanowiłem, że lampki kupię w sklepie. Wszystkie oferty używek nie wzbudzały we mnie zachwytu. Kuliste klosze z tworzywa lekko nadtopione, a obudowy lampek w podobnym stanie, co moje.

Po wejściu do sklepu z częściami do japońskich aut dostałem pierwszego liścia. Nie mamy zamienników, ale możemy sprowadzić z Mazdy.  Może i bym zamówił? 270 złotych netto za komplet, będą za 2 tygodnie. Łapię oddech, chociaż policzek piecze jak dziki i nie tracę rezonu. Ja oczywiście wiem, że jak chrześcijanin dostanie po ryju, to bez zbędnej zwłoki powinien nastawić drugi policzek, ale ten pierwszy nie przestał mnie jeszcze na dobre rwać, a już poczułem jak czerwieni mi się drugi. 270 złotych. Netto! Bóg chrześcijan chyba jednak nade mną czuwał, bo okazało się, że w sklepie nie można płacić kartą. Więc używając argumentu, który pamiętam jeszcze z czasów studiów, gdy zabłąkałem się do knajpy, w której piwo kosztowało tyle, co 4 puszki w Biedronce, rzucam, że idę po gotówkę. I znikam. Uciekam tak szybko, że nie zdziwię się, jeśli po latach trener Usaina Bolta kupi nagrania z miejskiego monitoringu i poprosi mnie o konsultację.

WP_20150104_006
Przychodzę do domu, jem szybko obiad wart 1/10 lampek i znikam w piwnicy. I uruchamiam całe swoje pokłady poznańskiej oszczędności. I wymyślam. Zreanimuję lampki. Będę jak pieprzony defibrylator – dotknę, a one ożyją. Przygotowuję więc kąpiel z odrdzewiacza, uzbrajam małą szlifierkę w odpowiednią tarczę i głaskam nią z czułością obudowy lampek. Zupełnie jak Abraham, który przed sekundą zostawił na jakimś wygwizdowie swojego syna Izaaka, mówiąc: „Wiesz, tatuś na chwilę wyskoczy na miasto, a jakby przyszedł do ciebie starszy facet z brodą, to nic nie mówi, tylko spieprzaj”. Zdejmuję kolejne warstwy nagromadzonej rdzy, przez chwilę wydaje mi się nawet, że dokopałem się do jakiejś ważnej wiadomości, którą 25 lat temu zostawił tu koleś produkujący lampki. Nie, jednak „Koito” to nie jest po japońsku „Pomocy!„. To nazwa firmy. Ale już wiem, że wkrótce będę miał do przewalenia 270 złotych. Netto.

WP_20150104_010
Obudowy lampek miło chlapią się w wanience, preparat przeżuwa z ochotą rdzę. Ja w tym czasie odcinam fragmenty utlenionych przewodów i zarabiam końcówki pod nowe konektory.

WP_20150104_013

WP_20150104_021
Wyczyszczone obudowy mienią się w wątłej poświacie jarzeniówki, mroźny wiatr spienione goni fale. Oklejam więc oprawki od czoła taśmą i przygotowuję do lakierowania (tej płaszczyzny nie możemy polakierować, bo wówczas lampka nie będzie miała kontaktu z masą).

WP_20150104_015

WP_20150104_023
Potem nie żałuję lakieru i pokrywam je kilkoma warstwami czarnej emalii. Błyszczą tak pięknie, że spokojnie mógłbym je opchnąć jubilerowi-daltoniście. Składam wszystko, wymieniam żarówki i idę zamontować moje błyszczące klejnoty w Maździe. Mazda czeka na parkingu, przez chwilę mam nawet wrażenie, że energicznie macha do mnie ogonem. Zaraz. Mazda nie ma ogona. To opary odrdzewiacza.

WP_20150104_028
Montaż przebiega bez większych przeszkód, chociaż z po tych kilku miesiącach, podczas których nie mogłem sikać bo przez dobry kwadrans leżałem na zimnym asfalcie, myślę, że pewne rzeczy dzisiaj zrobiłbym inaczej. Przeszczęśliwy włączam zapłon i światła postojowe i widzę to:

WP_20150110_029
Nastała światłość! Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak wiele odniesień biblijnych ma mój tekst. Ale wybaczcie mi. Właśnie skończyłem przepijać zaoszczędzone 3 stówki. Bycie Poznaniakiem zobowiązuje.

Jak diagnozować proste usterki elektryki w autach?

  • zawsze zaczynaj od najprostszych rozwiązań. Jeśli nie działają światła, wymontuj żarówkę i sprawdź ją, np. omomierzem. Na pierwszy rzut oka może być sprawna, ale dopiero sprawdzenie, czy napięcie przez nią przepływa, pozwoli ocenić, czy jest jeszcze żywa. Przerwę w cienkim żarniku nie zawsze wychwycisz „na oko”. Dopiero potem sprawdzaj kolejne elementy instalacji, posuwając się w kierunku źródła zasilania,
  • czasami luźne wiązki elektryczne mogą mieć zniszczoną izolację (np. były zbyt blisko tłumika – sam kiedyś tego doświadczyłem. Wiązka od haka holowniczego przylgnęła do tłumika, więc po paru kilometrach palił się bezpiecznik), więc zanim wydasz fortunę na bezpieczniki, sprawdź dokładnie wiązkę,
  • w starszych autach konektory pokrywają się patyną bądź korodują. Koszt konektora jest niewielki, więc możesz je przezornie wymienić. Końcówkę przewodu odetnij i odizolują nową,
  • nie musisz pobielać cyną końcówki do konektora. Sama miedź jest bardziej elastyczna i mniej narażona na złamanie.

Jeśli chcesz podzielić się swoją opowieścią o pracy nad starym autem, pisz i komentuj!

Już wkrótce kolejne teksty o mojej Maździe 323. Pierwszy tekst o przygodach z odnawianiem youngtimera znajdziesz tutaj: Mój youngtimer, czyli kup sobie stare auto.

error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram