Jak zadbać zimą o akumulator? Obsługa, ładowanie, testy.

Pewnie doskonale to znacie – budzik zadzwonił zbyt późno, dziecko nie chciało zjeść na czas śniadania, fotel w samochodzie jest zimy, a na domiar złego masz wrażenie że prąd z akumulatora wyjechał do ciepłych krajów… Jak zadbać zimą o akumulator? Jak sprawdzić jego stan i poprawnie go ładować?

Czego nie lubią akumulatory?

Zima jest doskonałym testem dla naszej cierpliwości, portfela, ale przede wszystkim dla akumulatora. Nawet, jeśli bateria w aucie ma kilka lat i wydaje się Wam, że przetrwa jeszcze tę jedną zimą, bądźcie przygotowani na zakup nowej, albo sprawdźcie dokładnie jej stan. Ujemne temperatury zmniejszają pojemność baterii. Dodatkowe wyposażenie auta skutecznie dopełnia obrazu nędzy i rozpaczy. Nawet, jeśli największe mrozy mamy już za sobą, wcale nie znaczy to, że akumulator dotrwa do wiosny. Może odmówić posłuszeństwa w najmniej oczekiwanym momencie. Krótkie trasy, przymrozki, światła pozostawione na kilka minut na postoju – wszystko to działa na naszą niekorzyść.

Jak sprawdzić kondycję akumulatora i stan instalacji elektrycznej?

Aby zabezpieczyć się przed porannymi niespodziankami, wystarczy sprawdzić stan instalacji elektrycznej w aucie, a także samą baterię. Obie czynności są niezwykle proste i nie potrzeba do ich przeprowadzenia specjalistycznych narzędzi.

Akumulator: najprostszy test wykonujemy za pomocą… ucha. Naładowana, dobrze dobrana do rodzaju silnika, bateria, powinna bez trudu uruchomić silnik. Trudno jakoś autorytarnie podać ilość obrotów rozrusznika do czasu zapuszczenia motoru, ale jeśli jeździcie autem jakiś czas, będziecie w stanie wychwycić moment, w którym należy „nakarmić akumulator”. Bardziej wyrafinowany sposób polega na zmierzeniu napięcia akumulatora. Podłączony do instalacji, przy wyłączonym silniku powinien dawać napięcie na poziomie 12-12,5V. Jeśli chcecie sprawdzać stan akumulatora na szybko, możecie sprawić sobie prosty tester akumulatora, albo miernik napięcia. Koszt takiego miernika to nieco ponad 20 złotych.

IMGP1421-tile (2)

Instalacja elektryczna auta:  Przy włączonym silniku napięcie wzrasta i powinno wynosić (przy prawidłowo działającym alternatorze) ponad 14V. Napięcie mierzymy podłączając do zacisków akumulatora multimetr. Dalsze testy instalacji to wzrokowa kontrola klem akumulatora i jego zacisków. Jeśli pojawiły się na nich tlenki, usuwamy je – preparatem do czyszczenia styków elektrycznych, a same wyprowadzenia baterii możemy przeszlifować drobnym papierem ściernym. Za kilka złotych możemy także kupić poręczną szczotkę do czyszczenia klem – kosztuje tyle, co dobre piwo. Klemy warto pokryć cienką warstwą wazeliny, bądź smaru miedzianego. Każde zanieczyszczenie lub tlenki pogarszają styk przewodów z wyprowadzeniami akumulatora i mogą negatywnie wpływać na ładowanie.

uvs160214-003-tile

Jeśli wcześniej zdarzało nam się, że akumulator wyjątkowo szybko się rozładowywał, ponownie chwytamy za multimetr. Wpinamy go szeregowo – pomiędzy akumulator, a instalację. Miernik ustawiamy na pomiar prądu stałego (przy wyłączonym silniku!). Wartość prądu, jaką pokazuje multimetr nie powinna przekraczać kilku-kilkunastu miliamperów. Większe wartości mogą wskazywać na uszkodzoną krańcówkę drzwi bądź bagażnika, co sprawi, że nawet po zamknięciu auta włączone zostaje oświetlenie wnętrza, schowka, albo bagażnika i w ten oto sposób prąd ucieka nam z baterii.

Ładowanie akumulatora

Niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę, ale nawet w przypadku nowego akumulatora i krótkich tras, warto regularnie go doładowywać. Pozwoli to długo utrzymać go w dobrej kondycji. Niektóre akumulatory mają także prosty wskaźnik naładowania w postaci kolorowego oczka. Jeśli jest zielone, wszystko jest ok. Bezbarwne wskazuje na konieczność doładowania, czarne – to już taki akumulatorowy nekrolog. Sama teoria ładowania akumulatorów to materiał na dużo bardziej obszerny wpis, na który tutaj mogłoby zabraknąć miejsca. W dużym skrócie – istnieje kilka rodzajów ładowarek do akumulatorów, które potocznie nazywa się prostownikami. Nazwa wywodzi się z czasów, gdy taką ładowarkę robiło się z transformatora i mostka prostowniczego. Dzisiejszej urządzenia są dużo bardziej wyrafinowane, lżejsze, a przy tym mocniejsze. Konstruuje się je na bazie przetwornic, co pozwala ograniczyć wagę, przy zachowaniu wysokich prądów ładowania.

Proste urządzenia umożliwiają szybkie regenerowanie baterii, automatyczne wyłączenie po osiągnięciu optymalnych parametrów, a także tzw. ładowanie podtrzymujące. Bardziej skomplikowane dają opcję ładowania akumulatorów do motocykli, osobówek, a także ciężarówek i maszyn rolniczych, w których napięcie w instalacji to 24V.

YT-8300-tile (2)

Jeszcze jedną grupą urządzeń stanowią tzw. prostowniki ze wspomaganiem rozruchu. Takie sprzęty wożą ze sobą kierowcy lawet i pomocy drogowej. Do typowego uruchamiania auta taka inwestycja nie jest oczywiście zbyt ekonomiczna (koszt takiego urządzenia to kilkaset złotych), ale jeśli akurat otwierasz warsztat samochodowy – kupuj w ciemno. Zakup zwróci się przy pierwszych mrozach. Zamiast wielkiego i ciężkiego boostera, warto kupić sobie zestaw porządnych kabli rozruchowych. Kosztują kilkadziesiąt złotych i nawet jeśli sami z nich nie skorzystacie, wożenie ich w bagażniku pomoże nawiązać ciepłą relację z atrakcyjną sąsiadką.

Wpis powstał we współpracy z marką YATO , patronem cyklu o moich youngtimerach i właścicielem sklepu toya24.pl

 

error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram