Jak odnowić komodę? cz. 2/2

O tym, że stolarstwo i majsterkowanie to fantastyczne hobby chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Czasami jednak młodzi adepci tej szlachetnej sztuki myślą, że zabawa z drewnem i wyrobami z niego to sztuka, którą trzeba studiować latami, a do tego należy posiadać warsztat, którego wyposażenie liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych. Zobaczcie zatem jak nie-stolarz poradził sobie z renowacją starej komody. Zapraszam Was na drugą, i ostatnią, część materiału o odnawianiu komody. 


Poprzednią część (którą możecie znaleźć tutaj) zakończyliśmy na szlifowaniu. Zaczynamy także od szlifowania, ale z użyciem bardziej finezyjnego, niż szlifierka taśmowa, narzędzia – małej szlifierki mimośrodowej. Ale najpierw kilka fotek:

Ściana komody pokryta starą politurą, przed szlifowaniem

Ograniczenia szlifierki taśmowej – nie dochodzi do końca powierzchni

Ściana komody po użyciu szlifierki mimośrodowej. Cała powierzchnia zeszlifowana, także zagłębienia i krańce płaszczyzny.
Szlifierki mimośrodowe mają sporo zalet: są mocne, łatwe w prowadzeniu, przy rozsądnym operowaniu nie przegrzewają się, prawie nie pylą… czy w takim razie posiadają jakieś wady? W pewnym sensie tak. Otóż zdarza się, że na szlifowanej powierzchni pozostają koliste zarysowania, o średnicy odpowiadającej średnicy ruchu mimośrodowego. 
Rysy, jakie niekiedy powstają podczas szlifowania szlifierką mimośrodową, szczególnie przy użyciu papierów gruboziarnistych.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, kiedy powstają takie rysy, a kiedy nie. Wydaje się, że przy szlifowaniu drobniejszym papierem ściernym i przy „delikatniejszym” prowadzeniu narzędzia, rysy powstają w mniejszym stopniu lub też nie ma ich wcale.  Poza tym, jeżeli początkowo szlifowana powierzchnia jest bardzo nierówna i zniszczona, to rysy pozostałe na końcu (po szlifowaniu drobnym papierem ściernym) są i tak dużo mniejszym problemem i można je względnie łatwo usunąć szlifując choćby ręcznie lub szlifierką oscylacyjną. Z drugiej strony, opisany efekt trudno uznać za wadę tej konkretnej szlifierki, dlatego że jest to po prostu cecha wszystkich szlifierek mimośrodowych. Niezależnie od tego okazuje się, że rysy powstałe przy pracy szlifierką mimośrodową można usunąć również… szlifierką mimośrodową. Warto także zaznaczyć, że sprawą szalenie istotną przy pracach renowacyjnych jest dobór odpowiednich materiałów ściernych. Powinny to być materiały dedykowane do pracy z drewnem, dobrze, jeśli papier ścierny ma otwarte ziarno, wówczas nie ulega szybkiemu zużyciu i zapchaniu. 
Szlifierka oscylacyjna typu delta jest niezastąpiona do szlifowania trudno dostępnych miejsc
Poniżej zdjęcie przypadkowego kawałka drewna, częściowo zeszlifowanego omawianą deltą, papierem o gradacji 100 (widoczna linia szlifowania).  
Kawałek drewna dębowego przeszlifowany szlifierką oscylacyjną typu „delta”.
Trzeba pamiętać, że przedstawione na zdjęciach elementy to nie nowe drewno z tartaku, ale podniszczone, 70-letnie deski, pełne wgnieceń i zniszczone przez owady. Dlatego celem nie jest osiągnięcie idealnie równej powierzchni, a jedynie wygładzenie i pozbycie się „zadziorów”.  Poza tym, takie drobne wady dodają drewnu charakteru, a przecież nie chodzi o to, żeby 70-letni mebel wyglądał jak nowa szafka ze sklepu. 
Nowe życie komody, czyli…jaką szlifierkę wybrać?
Pora na krótkie podsumowanie. Spośród kilku rodzajów szlifierek elektrycznych nie sposób wskazać narzędzia uniwersalnego, za pomocą którego przeprowadzimy pełną renowację zmęczonego mebla. Choćby opisane wyżej prace pokazały, że każda szlifierka ma swoje zalety i ograniczenia. Najbardziej wydajna szlifierka taśmowa staje się mało użyteczna przy szlifowaniu powierzchni nierównych i zaokrąglonych. W przypadku szlifierek mimośrodowych istnieje ryzyko powstania kolistych śladów, lecz mimo to jest ona nie do przecenienia, jeśli chodzi o szlifowanie powierzchni pofalowanych czy zaokrąglonych. Wreszcie żadna z tych szlifierek nie nadaje się do szlifowania trudno dostępnych miejsc – tu pole do popisu ma szlifierka oscylacyjna typu delta.  Chcąc w miarę skutecznie i komfortowo wykonywać prace w drewnie, jeden typ szlifierki to za mało.
A jakie były dalsze losy komody? Po końcowym szlifowaniu odpylono dokładnie wszystkie powierzchnie, a następnie większość niewidocznych powierzchni pomalowano dwukrotnie bezbarwnym lakierem akrylowym (wnętrze komody, dno z obu stron, tylną ścianę komody, dna szuflad od zewnątrz). Pozostałe powierzchnie pomalowano dwukrotnie (wnętrza szuflad) lub trzykrotnie (cała reszta – fronty szuflad, poprzeczki, blat, boki, elementy ozdobne) lakierobejcą ekskluzywną Sadolin, w kolorze „ciemny dąb”. Autor tego opracowania zdecydowanie nie czuł się na siłach, aby odtworzyć powłokę politurową. Po pierwszym otwarciu puszki z lakierobejcą można przeżyć lekki szok – w środku znajduje się galareta! Jednak okazuje się, iż żelowa konsystencja lakierobejcy jest bardzo przyjemna w pracy – preparat nie tworzy zacieków, łatwo się rozprowadza i daje równomierną powłokę. Oczywiście przed nałożeniem kolejnej powłoki lekko przeszlifowano malowane powierzchnie (tym razem ręcznie).
 
Po nałożeniu lakierobejcy założono ponownie okucia. Po demontażu okuć otwory po gwoździach były dość wyrobione, więc „zwykłe” wbicie gwoździ mogłoby nie wystarczyć. Początkowo planowano zamocować uchwyty szuflad za pomocą długich, cienkich gwoździ, które po przejściu na wylot do wnętrza szuflady zostałyby zagięte i wbite w drewno, a następnie zamaskowane przez naklejenie kawałka forniru. Jednak okazało się, że naklejenie forniru jest dosyć trudne do wykonania z powodu nierównej powierzchni i niemożności docisku. Dlatego uchwyty szuflad zamocowano na krótszych gwoździach (nieprzelotowych) posmarowanych żywicą epoksydową. Pierwsze próby pokazują, że to wystarczająco dobre rozwiązanie.  Zamontowano tez oryginalne zamki (wciąż sprawne). 
Poniżej kilka zdjęć pokazujących efekty pracy. Widać wyraźnie, że mebel wiele przeszedł i renowacja tego nie zamaskowała, ale też nie do końca taki był zamiar. Jak wspomniano na początku, nie wszystkie zastosowane techniki są zgodne ze sztuką odnawiania mebli – można wymienić tutaj chociażby nowe nogi. Jednak finalny efekt jest chyba więcej niż zadowalający, poza tym chodziło też o nauczenie się czegoś i o odrobinę zabawy. 
Mebel po renowacji
Górna szuflada przed …

…oraz po renowacji

Po prawej stronie frontu widoczne dwie „wklejki”
Nowe nogi prezentują się bardzo dobrze
Nowa-stara komoda I

Nowa-stara komoda II
To ostatnia część zmagań z renowacją starych mebli. Jak podoba Wam się efekt końcowy? A może macie własne doświadczenia w tym temacie? Jeśli chcecie podzielić się zdjęciami, bądź wskazówkami dla tych, co planują podobną pracę, piszcie: panfleks@gmail.com. 

Część pierwsza dostępna jest tutaj.

error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram