Festool – religia dla snobów? Nie, to znacznie więcej!

Festool C12 oraz najmłodsza w rodzinie wkrętarka CXS Li 1,3. Poniżej systainery, czyli sprytne walizki do magazynowania i transportowania narzędzi.
Ostatnimi czasy kręciliśmy się wokół supermarketów, ba! momentami wręcz spożywczaków. Pora zatem, aby korzystając z uroków długiego weekendu, wybrać się w podróż na przeciwległy, elektronarzędziowy, biegun. Nie oszukujmy się, dla większości z majsterkowiczów trudno lub wręcz nieosiągalny. Skoro jednak już jesteście, zapnijcie pasy – Pan Fleks zaprasza! Dzisiejszy post poświęcimy prawdziwemu Mercedesowi wśród elektronarzędzi dla profesjonalistów – marce Festool. 

Festool C12 – jak głosi hasło reklamowe Festoola, nie bez powodu przechodzi się do klasyki ;- )
Z marką Festool Pan Fleks zetknął się po raz pierwszy się przed paroma laty, podczas remontu kuchni. Jego domostwo nawiedził bowiem stolarz, taszcząc za sobą furę biało-zielonych skrzynek. „Chce zostać u nas na dłużej” – pomyślał Pan Fleks – „Stąd bagaże”. Nie wiecie nawet, jak bardzo się myliłem…
W trakcie rozmowy okazało się, że Pan Fleks popełnił całkiem spore faux pas, bowiem ciekawy zawartości skrzynek, zapytał wprost: – Czy to Hitachi? Pan stolarz się żachnął, podkręcił wąsa i odparł z kamienną miną – „Nie, Festool!”, po czym w ciszy zabrał się za docinanie blendy pod kuchenną zabudowę.
Rzut oka na allegro – Festool, cena podstawowej wkrętarki – około 2000 PLN. Wszystko jasne. Niech żyje król!

Festool TI 15 – pierwsza w rodzinie wkrętarka udarowa. Dzięki elektronice wyeliminowano, tzw. efekt odbicia – przy dokręcaniu z udarem nie urwie nam ręki, że tak powiem.

Festool to niemiecki producent elektronarzędzi dla wymagających zawodowców. Bliźniacza marka – Protool – to narzędzia dedykowane cieślom i dekarzom. Festool wydaje się być bardziej wysublimowany, ale nie dajcie się zwieść jego ładnej obudowie – w środku drzemie SIŁA i MOC! Co sprawia, że za podstawowy model wkrętarki musimy zapłacić niemal dwa tysiące złotych? Patenty. Ergonomia. Wygoda. Niezawodność. Poprzestańmy na tych czterech. Festo słynie z szalenie przemyślanej konstrukcji i rozwiązań mających na celu polepszenie komfortu pracy narzędziami. Przykłady? Proszę bardzo – silniki bezszczotkowe EC-TEC, Centrotec, FastFix oraz cała masa innych drobiazgów.

Festool C12 – dzięki niestandardowemu kształtowi obudowy bardzo dobrze wyważona. Przy pracy nad głową zyskujemy dodatkową ochronę dłoni przed upadającymi przedmiotami – przedni panel z uchwytem na bity.

Wkrętarki z serii C mają bardzo charakterystyczną budowę. Oprócz dobrego wyważenia, znajdziemy tam kilka ciekawostek, np. pokrętło regulacji momentu obrotowego w zasięgu małego palca – nie trzeba odrywać się od pracy, aby zmienić ustawienia. 

Festool C12 – mała, poręczna i naszpikowana elektroniką. Mniaaaaammm...
We wspomnianym modelu zastosowano także całkowicie elektroniczną regulację sprzęgła – aby przestawić tryb na wiercenie, nie musimy kręcić pierścieniem, wystarczy, że przełączymy suwak na górze obudowy. Mało tego – kiedy powrócimy do wkręcania, narzędzia „zapamięta” poprzednie nastawy sprzęgła.
Kolejną ciekawostką jest sposób mocowania akcesoriów. Festool wymyślił bowiem Centroteca i FastFixa – pierwszy nie ma niczego wspólnego z przybyszem z kosmosu, a drugi – z zupką chińską. Są to specjalne systemy mocowania akcesoriów oraz dodatkowych nasadek. W zależności od zestawu możemy kupić narzędzie z dodatkową przystawką mimośrodową i kątową.

W ostatnim czasie Festool wypuścił na rynek nową wkrętarkę – zasilaną akumulatorami Li-Ion, ważącą niespełna kilogram, wyposażoną w Centroteca, o nazwie CXS Li 1,3: 
Festool CXS Li 1,3 – dobry sposób, aby za około 1000 złotych zasmakować w Festoolu.
Jest znacznie mniejsza od modeli C i T, ale znajdziemy tam LEDowe podświetlanie miejsca pracy, uchwyt do paska, dwubiegową przekładnię i akumulator 10,8 V o pojemności 1,3Ah. Nie ma natomiast nowoczesnego silnika EC-TEC i kilku innych rewelacyjnych patentów. W tym modelu moment wyregulujemy klasycznie – pierścieniem.
Zadajmy sobie (wiszące w powietrzu od dłużej chwili) pytanie: czy Festool to sprzęt dla majsterkowiczów i hobbystów poświęcających na to szlachetne zajęcie co drugą sobotę? Rozum podpowiada, że nie. W cenie modelu C12/T12 dostaniemy przynajmniej 4 lub 5 wkrętarek innej marki (chociażby Metabo, AEG czy Kressa). Czy będą pracowały tak samo – zapewne podobnie. Po co zatem wypruwać sobie żyły i – wzorem Pana Fleksa – odkładać na nową wyrzynarkę Festo wszystkie drobne z ostatnich 12 miesięcy?  Odpowiedź jest prosta – bo w życiu trzeba w coś wierzyć, a Festool to coś więcej niż religia;-) No i czasami trzeba przy sklepowej kasie stracić głowę, zanim zrobią to nasze żony ;-)!


Pan Fleks dziękuję za pomoc w realizacji materiału Autoryzowanemu Dilerowi marki Festool z Poznania, czyli Ekipie i Właścicielom sklepu:

Spragnionym kolejnych doznań i garści technicznych szczegółów polecam stronę domową Festoola – www.festool.pl. Ostrzegam, uzależnia! 😉
error

Znajdziesz mnie też tutaj

YouTube
YouTube
Instagram